środa, 30 maja 2012

Rozdział 3

   Opowiedziałam mu wszystko , jak się zmienili rodzice, co zaproponowała mi ciocia, co ja uważam. Jednym słowem opowiedziałam mu wszystko od początku do końca.
-Nie wierzę że twoi rodzice tak się szybko zmienili. Pamiętam jacy byli fajni! - mówił Bartek trochę zszokowaną miną.
-No widzisz..-mówiłam dalej z płaczem.-Ja też nie , ale to prawda. Więc musimy się pożegnać. - próbowałam już nie płakać , ale było ciężko. -Będę tęsknić.-zrobiłam smutną minkę jak u szczeniaka i trochę podobną do tej z kota ze shreka.
-Tak. Ja też będę tęsknić! - powiedział i przytulił mnie. - Będę dzwonić od czasu do czasu, ok?
-Ok. Ja będę już musiała iść. Spakuje się jeszcze i pójdę spać, więc na razie.-powiedziałam, idąc jeszcze mu pomachałam i poszłam do domu.
                                                                    ***
Weszłam przez okno do swojego pokoju. Wyjęłam walizkę i zaczęłam w ciszy (by nie obudzić rodziców) się pakować. Zajęło mi to z 1 godz., może nie całą. Gdy skończyłam, nastawiłam sobie budzik na 5:00, przebrałam się, padłam na łóżko i po chwili usnęłam.
                                                                   ***
 Budzik obudził mnie punktualnie. Wstałam strasznie zaspana. Popatrzałam na telefon , dostałam jedną wiadomość, od cioci. "Autobus masz o 6:10." Odpisałam: "Dobrze ja już wstałam i będę się szykować.Do zobaczenia!". Schowałam telefon do mojej torebki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w białą bluzkę z jedną trzecią rękawa do tego jeansowe szorty i bransoletki. Spięłam umyte włosy w kucyk, spojrzałam na lustro, by sprawdzić jak wyglądam. Nie było aż tak widać że jestem bardzo zmęczona i że oczy mam napuchnięte od płaczu, ale nie wyglądałam źle. Czas było już pożegnać się z domem na te wakacje. Nie wiem jak wgl. potoczy się ta sprawa, czy rodzice przyjmą mnie do domu i przeproszę za wszystko? Czy jednak będę miała nową rodzinę? Mam nadzieję że to pierwsze. Wzięłam ciężką i dużą walizkę do ręki, oraz powiesiłam przez ramię torebkę i wyszłam. Do przystanku nie było daleko, więc nie musiałam się trudzić z walizką. Na dworze było jeszcze ciemno, ale też nie było zimno. Nie mogłam przestać myśleć co powiedzą na to rodzice. Ale wiedziałam że muszę to zrobić. Musiałam im pokazać, że przez swoje zachowanie  tracą mnie, a ja nie będę dłużej tak żyła. Ja potrzebuje rodziców, są dla mnie najważniejsi na świecie! Zrobiłabym dla nich wszystko , a oni? Czy oni by zrobili? Normalna córka z normalnymi rodzicami powiedziała by tak. Ale jak widać ja nie byłam ta "normalna" tylko ta z "problemami". Cóż, muszę wiedzieć, że wszystko będzie dobrze i wszystko się ułoży, to mi tylko pozostało. Na przystanku było parę nastolatków, czekających na autobus do szkoły. Ja musiałam poczekać jeszcze z 8,5 min. Czas dzisiaj leciał mi wyjątkowo szybko , bo zanim się zorientowałam autobus już przyjechał. Wsiadłam i od razu zobaczyłam ciocie, siedziała z tyłu autobusu i pomachała mi ręką. Zręcznie powędrowałam do niej i szybko usiadłam obok. 
-Cześć kochanie!- przywitała się ciocia, po czym mnie uściskała, a ja ją. 
-Witaj ciociu!
-I jak się trzymasz? Rodzice coś mówili? 
-Nie.. normalnie powiedzieli że mam szlaban i że mam iść do swojego pokoju. Rozumiem to, ale oni mnie tylko zauważają kiedy zrobię jakiś błąd-uświadomiłam sobie. Na razie nie chciałam mówić cioci o tym, że rodzice powiedzieli do mnie to słowo. Bałam się że się rozpłaczę , znowu.  
-Wiem, dla tego cię zabieram do mnie.Jak będziesz się tak zachowywać , czyli pyskować, nie wracać do domu, albo jeszcze co gorsze zaczniesz ćpać , palić lub pić. Bo będziesz uważać " To jest dobry pomysł , przynajmniej mnie rodzice zauważają". Nie tędy droga kochanie. Oni niech sobie sami pomyślą co robią. -Mówiła mi. Może jej powiem teraz? Dobra powiem...
-Ciociu. -zaczęłam.
-Tak?
-Słyszałam wczoraj, jak rodzice mówili że jestem dla nich ciężarem. -powiedziałam ze spuszczoną głową w dół. Czułam jak łzy napływały mi do oczu. Próbowałam je powstrzymać,ale na marne. 
-Do czego doszło.- powiedziała ciocia i objęła mnie. -Nie martw się, teraz są zaślepieni pracą. Na pewno tak nie myślą.  
-Mam nadzieję. -szepnęłam. 
Dalej jechaliśmy w ciszy. Po 30 min. byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z autobusu i weszliśmy na lotnisko. ludzi nie było aż tak dużo, wszystko przebiegło nam szybko i zręcznie. Była już godzina 7:00, z ciocią usiedliśmy na ławce czekając na samolot. 
-Za niedługo będziemy w domu , a ty się odstresujesz. -powiedziała do mnie i uśmiechnęła się serdecznie. U cioci biło prawdziwe dobro, jak kiedyś od taty. 
-Mam nadzieję. - odpowiedziałam i też starałam się tak uśmiechnąć, nawet nie wiedziałam czy mi wyszło.
-Jak wylądujemy zadzwonię do rodziców i im powiem gdzie jesteś. 
-Na pewno się tym nie przejmą. -szepnęłam , ciocia to chyba usłyszała, ale nic nie odpowiedziała.
-Jak przylecimy to może z Caroline pojedziecie na zakupy? Ja was tam zawiozę. - o nie... tylko nie z Caroline na zakupy! My zawsze , powtarzam , zawsze udajemy przed rodzicami że my się baaardzo "kochamy" . Nie mówimy rodzicom że jest inaczej, bo chcemy im oszczędzić niepotrzebnym problemów.
-Z przyjemnością!- odezwałam się, starając się to wypowiedzieć tak , jakbym tym faktem była szczęśliwa. 
-To dobrze. Caroline może przestanie być taka. -stwierdziła ciocia.-Dobrze chodźmy już. Samolot powinien za niedługo się zjawić.  - wraz z ciocią zmierzaliśmy do wejścia. 
Gdy samolot się zjawił razem weszliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca. Wreszcie wyjadę z tego miasta, kraju. Może to wygląda jakbym uciekała od problemów, ale to mi dobrze zrobi. Oceny w szkole są wystawione, rodzice może zorientują się że mnie nie ma w domu, może ja kogoś poznam. Aż na te słowa zagościł na mojej twarzy uśmiech. Właśnie! Zapomniałam napisać do Bartka smsa że już wylatuję. Jeszcze nie lecimy, więc raczej nic się nie stanie gdy wyślę jedną wiadomość. Wyjęłam z torebki telefon i napisałam:"Cześć. Właśnie jestem w samolocie. Może napisze jak już będę na miejscu. :) Trzymaj się!" I kliknęłam wyślij, a później schowałam telefon. 
-Zapnij pas. Już startujemy-powiedziała i podarowała mi jeden ze swoich przepięknych uśmiechów.
-Dobrze. - jak powiedziałam tak i zrobiłam. Zerknęłam przez okno i zobaczyłam jak powoli wznosimy się ku niebu. Te uczucie było miłe i jednocześnie zabawne.
-Ciociu , jak tam Caroline? - zapytałam się.
-Martwię się o nią, zachowuję się inaczej. W szkole ma problemy, nie uczy się już taj dobrze. Pyskuje, znika na noc. Naprawdę , nie wiem o co jej chodzi. Co ja robię źle? -zapytała się ze smutkiem. 
-Na pewno nic złego nie zrobiłaś, nie obwiniaj się. Może jak mówiłaś przedtem, ma taki zły okres. - naprawdę nie wiedziałam, o co jej chodzi. Co znowu ta idiotka wymyśliła ? Tylko przez nią ciocia się denerwuje.
-Może, ale naprawdę się martwię o nią. Żeby nic głupiego nie wymyśliła.
-Czasami postępuje źle, ale to mądra dziewczyna. Na pewno nie zrobi nic co by zraniło innych i samą siebie. -powiedziałam to z wieeeeeeeelkim trudem. To na prawdę nie jest łatwe mówić miłe rzeczy o kimś , kogo się nie lubi. Masakra! 
Ciocia się uśmiechnęła- Tak, też mam taką nadzieję. A ty się prześpij, wyglądasz jak pó..- i zacięła się , po czym się zaśmiała. Pewnie chciała powiedzieć jak pół dupy zza krzaka. -półtora nieszczęścia. -poprawiła się , ale ja i tak wiedziałam, że chciała powiedzieć coś innego. 
-Ok. Prześpię się. Jestem naprawdę zmęczona. -powiedziałam i przeszłam na drugi bok, by jakoś było mi wygodniej. 
-Wiem.-powiedziała.-Dobranoc.-poczułam, że chyba się uśmiechnęła. 
***
Obudziłam się akurat kiedy już zaczęliśmy lądować, no ale co się dziwić. Obudziło mnie to uczucie spadania.Z ciocią wyszliśmy z samolotu.
-Witaj Anglio ! - wykrzyknęłam na głos. 
-Widzę , że ci lepiej. - powiedziała to jak zwykle z uśmiechem.
-Ooo tak. - po czym obie się zaśmialiśmy. 
Jechaliśmy dokładnie 2 i pół godziny. Poszliśmy jeszcze po swoje walizki ,a ja nie mogłam wyjść z lotniska, nie robiąc jednej rzeczy , którą zawsze chciałam zrobić. A dokładnie to przejechać się na tej taśmie! 
-Ciociu chwilka -powiedziałam i szybko kładąc na ziemię już odebrane torby, pobiegłam na taśmy , szybko się na nich położyłam i jechałam kawałek a potem szybko wstałam wzięłam walizkę, podeszłam do cioci. -Już. -ciocia się na mnie trochę krzywo popatrzała, ale się zaśmiała. 
Po wyjściu z lotniska, zamówiliśmy taxi. Poczekaliśmy z 5 min. i pojechaliśmy. Tutaj pogoda była dzisiaj bardzo słoneczna, chociaż jest tu bardzo deszczowo. 
-Już się nie mogę doczekać, aż będziemy na miejscu! -ucieszyłam się jak małe dziecko. 
-Jeszcze trochę.
Ciocia miała racje, za pięć minut już byliśmy na miejscu. Gdy wysiadłam popatrzałam na dom, a ciocia zapłaciła taksówkarzowi. Dom był przepiękny ! Był biały z dużymi czarnymi drzwiami i oknami, a obok rozciągał się ogródek ze ślicznymi kolorowymi kwiatkami. Było pięknie , jak w jakiejś bajce, chciałabym tu mieszkać! Oczywiście z rodzicami. 
-Z tyłu jest basen. 
-Żartujesz? -zapytałam się.
-Nie, jak chcesz to sama spraw -nie dałam jej dokończyć, bo od razu pobiegłam go zobaczyć.  
Był basen. I to wielki ! Obok niego stały leżaki , stoliki i taras. A obok , tak w cieniu, była wielka huśtawka. Czułam się jak w raju. Po prostu szczena mi opadła. 
-Może wejdziesz do środka? - zapytała mi się ciocia, a jednocześnie obudziła mnie z tego niewielkiego szoku. 
-Tak. Z przyjemnością. 
No i weszliśmy. Dom był też taki , nowoczesny, śliczny, ciepły. Coś czuje że nigdzie stąd nie pójdę, tu mi dobrze. 
-Coś zjesz? - zapytała się ciocia. 
-Tak , poproszę !- powiedziałam ucieszona, naprawdę byłam głodna. 
Ciocia zrobiła mi różnorodne kanapki. Jadłam jak na wyścigach. Naprawdę było pyszne. 
-Gdzie Caroline? - zapytałam zaciekawiona , gdzie może być ta "wielka diva" ?.
-Pewnie w szkole. - powiedziała, jedząc swoją kanapkę. -Ale jak tylko przyjdzie, to was zawiozę na zakupy. 
-Ok. 
Gdy skończyłam, ciocia mi pokazała swój pokój. Był naprawdę uroczy, taki przytulny, że marzyłam po prostu by spędzić tu resztę dni. Gdy wyszła , ja zaczęłam się rozpakowywać. Po 30 min. skończyłam i zeszłam na dół i zobaczyłam ją. Przewróciłam oczami no i zaczęłam robić swoje.
-Jesteś już ! Jak ja za tobą tęskniłam! - podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
-Cześć, ja też za tobą tęskniłam!-powiedziała to prawie prawdziwie i odwzajemniła uścisk.- Mm! Wyładniałaś.-puściła mnie i to powiedziała. Ja spojrzałam się na nią z pod byka.
-Serio? Naprawdę nie wiedziałam. -powiedziałam, po czym znowu przekręciłam oczami. To było wredne.
-Widzę, że już jesteś. To bardzo dobrze! Zaraz pojedziecie razem na zakupy. -powiedziała uradowana ciocia.
-Tak? To bardzo fajnie. - odpowiedziała prawię bez entuzjazmu. Widać jak bardzo się ze mną cieszy!
-No to szykujcie się!  Macie 5 minut! - i poszła do samochodu , zostawiając mnie i Caro sam na sam.
------------------------------------------------------------------
No i koniec rozdziału 3 ! :) Mam nadzieję że się spodobał ;p Ten miał prawie 4 strony :D Pozdrawiam! 

wtorek, 29 maja 2012

Ubrania, rzeczy z 1D ^^ ♥

Hej!
Postanowiłam dodać różne superowe rzeczy z 1D. I want !



(Madzia, pewnie chcesz? :D Było by Ci  ślicznie < 3 ^^ :p) 
(Haha! Świetne no nie? ;p)


No i paczajcie! ;o Muszą u nas taki sklep zrobić < 3



A oto długo oczekiwana płyta przez wszystkie Directioners. A u nas dzisiaj jest premiera! < 3  
W empiku kosztuje 52.99 zł. 
Muszę sb taki komplecik kupić :p 
-----------------------------------------

To na tyle papa xx ! Zapraszam do czytania opowiadania ;p Następny rozdział będzie może jutro lub pojutrze :) 



sobota, 26 maja 2012

Fakty o 1D ! Cz. 2

1.Harry: Koleś, ona ma dziewczynę. Niall: I co? Piłka ma swoich graczy ale to nie znaczy że nie możesz strzelić. 
2.Liam kocha wszystko co związane z Disney'em.
3.Chłopaki zgadzają się że Zayn robi najlepszy Amerykański akcent ale Niall najlepiej naśladuję Valley Girl.
4.Raz koń kopnął mnie w głowę. Myślę że zwierzęta nie lubią mnie za bardzo - Harry. ( na pewno nie prawda :))
5.Louis chciałby kiedyś ubrać wysokie obcasy bo sądzi że jest za niski.
6.What Makes You Beautiful było 3 najszybciej sprzedającym się singlem w 2011 roku.
7.Chłopcy są nr. 1 także w Kanadzie i 11 innych krajach.
8.Mama Niall'a była na widowni podczas występu chłopaków w Today Show. Niall powiedział wtedy: Moja mama jest teraz w tłumie! Przyjechała z Irlandii!
9.Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on/oni sprawia/ją że jesteś szczęśliwy - Zayn.
10.Liam nienawidzi masła orzechowego i galaretkowych kanapek. (Ja też! Blee ! )
11.To naprawdę fajne wiedzieć że mogę sprawić że dziewczynie robi się słabo/mdleje na mój widok, nie będę kłamał - Zayn. 
12.Harry jest jedyną osobą w jego rodzinie która ma naturalnie kręcone włosy.
13.Louis staje się jedną z najbardziej opiekuńczych osób jeśli chodzi o jego przyjaciół.
14.Ulubionym programem TV Niall'a jest "Dwóch i Pół". (też to lubię <3)
15.Niall powiedział że jedzenie na Brit Awards było niesamowite, ale porcje były za małe.
16.Harry powiedział że gdy naprawdę kocha dziewczynę, ciągle znajduje wymówki żeby całować ją co 5 minut. (Aww.! To przyjedź do mnie, to razem znajdziemy wymówki ♥)
17.Harry opisał swoje nagie ciało jako "trochę niezadowalające". (Oj tam! Teraz to masz ciało że pewnie wszyscy ci go zazdroszczą ! )
18.Louis chciałby najpierw mieć syna a później córkę, żeby starszy brat mógł chronić małą. (słodki jest ♥)
19.Najszczęśliwszą dziewczyną na świecie będzie przyszła dziewczyna Niall'a - Zayn. (Nati, ty szczęściaro!)
20.Zayn uwielbia nosić bransoletki od fanów. Najczęściej jest na nich wypisane jego imię.
21.Chociaż Niall jest leworęczny, nauczył się grać na gitarze prawą ręką. (też jestem leworęczna , więc możesz mnie też nauczyć ;p)
22.Harry czeka na dziewczynę która sprawi że będzie miał miękkie kolana. (Haha! Harry szykuj się ! Już idę ! :D)
23.Harry uwielbia to jak wielką uwagę wśród dziewczyn przyciągają jego włosy. 
24.Jestem taką osobą że gdy jestem smutny to siedzę sam i z nikim nie rozmawiam, ale chłopcy zawsze przyjdą i ze mną rozmawiają - Niall. (Oj! Ja bym nie rozmawiała tylko ciebie przytulała! )
25.Louis śpiewa Harry'emu Brytyjski Hymn żeby go obudzić. (Mnie mógłbyś też tak budzić :p x )
26.Gdy Louis się nudzi, zaczepia Harry'ego dopóki ten nie zareaguje.
27.Raz chłopcy krzyknęli na koncercie: Wszyscy dobrze się bawią?! I wtedy na scenę wpadł stanik.
28.Gdy Zayn miał 4 lata, przyjaciółka jego rodziny zaszła w ciążę i bardzo z tego powodu płakała. Wtedy Zayn podszedł do niej i powiedział: Nie martw się, może nie jest twoje. ;D
29.Dzień w którym Zayn dowiedział się że jego dziadek zmarł był pierwszym dniem kiedy chłopcy zobaczyli jak płacze. ;C
30.Gdy chłopcy byli w LA pewna kobieta, nie wiedząc kim są zapytała czy nie chcieliby zostać twarzą jej firmy.
31.Zayn kocha łamać stoły.
32.Zayn gdy był mały przynosił do domu chore i bezdomne szczeniaki, ale mama nie pozwalała mu ich zatrzymać.
33.Noworocznym postanowieniem Lou jest spotkanie się z jeszcze większą ilością fanów.
34.Liam: Dwie rzeczy jakie znajdziesz w portfelu Niall'a to nasze zdjęcie i zdjęcie Justina Biebera. ;p
35.Niall to wiewiórka, uwielbia wszelkiego rodzaju orzeszki.
36.Reporter: Wolisz dziewczyny chude czy krągłe? Zayn: Zdecydowanie krągłe!
37.Harry ma koszulkę z napisem: "Nie mam pracy, nie mam kasy, nie mam auta ale jestem w zespole."
38.Kiedyś gdy Zayn śpiewał, Niall zapytał: Co ty do cholery robisz?! Zayn:*śmiech* - śpiewam.
39.Chłopcy twierdzą że największą zakulisową divą jest Niall.
40.Liam: Gdy byliśmy w LA, poszliśmy popływać kajakami. Niall wywrócił swój do góry nogami.
41.Reporter: Jakie są złe strony bycia w zespole? Harry: Zayn. Liam: Pytanie było o złe strony, powiedziałeś "Zayn" w nieodpowiednim momencie.
42.Harry twierdzi że ma dziwne nozdrza.
43.Reporter: Chłopaki, co będzie waszym następnym singlem? Zayn: Piosenka!
44.Louis: Gdybym miał być jedzeniem to byłbym chilli. No wiecie, ono jest gorące.
45.Louis do Harry'ego: A ty przestań mieć kręcone włosy!
46.Reporter: Będziecie topless w następnych teledyskach? Harry: Nadzy. Będziemy jeździć po plaży na koniach, nadzy.
47.Louis śpiewał kiedyś do Harry'ego: Nie chcesz żeby twoja dziewczyna była tak gorąca jak ja?
48.Gdyby Harry mógł zagrać kogoś w filmie, byłby Harry'm Potter'em.
49.Zayn: Po prostu zamknij oczy i ciesz się roller coster'em jakim jest życie.
50.Reporter: Wolisz być sam? Zayn: Nie. Liam: Tak, woli. Zayn: Nie. Liam: Zapytaj Niall'a. Niall: No wybacz Malik.

-----------------------------------------------------------------------------
Hej!
To były teraz fakty :D Jakby ktoś chciał bym informowała kogoś o nowych postach, to jest mój tt i gg :)
@Gusiaxx
23795762 :)
                                                                                                                        Bye !


Rozdział 2

Na początek , poznajcie Bartka :) Miłego czytania ;P Proszę pozostawcie komentarzyk x I Dziękuje za każde dodane ;) Jak chcecie, to możecie dodać w komentarzu (jak powiecie czy wam się podobało moje opowiadanie) swoje opowiadania, lub inne blogi. Chętnie poczytam! 
  Bartek Pawlak. 
Przyjaciel Sandry od małego. Jest zabawny i nie lubi gdy dziewczyna płacze. Podkochuje się w Sandi, tylko boi się, że ona chce tylko przyjaźni.Ale i tak będzie walczył o nią. Nie lubi różnych gwiazd, bo uważa że oni myślą tylko o sławie i że biorą co chcą. Jest przyjacielski i miły , ale potrafi  być bezczelny i wredny.  
  
Rozdział 2 ! 
 -Jak mnie znalazłeś ? - zapytałam zszokowana. Naprawdę zaczynałam się go bać. - Śledzisz mnie czy co?! - mówiąc to wstałam szybko na nogi i cofnęłam się o kilka kroków w tył.
-Nie! Spokojnie nie śledzę cię. -powiedział trochę zdziwiony że tak to wszystko odbieram.Zaczął do mnie podchodzić i pokazywać rękami żebym się uspokoiła.
Ja w końcu stanęłam i postarałam się uspokoić. Bo w końcu kto by się nie przestraszył przystojnego , dziwnego faceta który za tobą chodzi i nom stop się głupkowato śmieje.
-Ok. Uspokoiłam się. Ale stój tam gdzie stoisz i odpowiedz na moje pytania. Pierwsze jest takie. Czemu mnie śledzisz? - zapytałam i usiadłam na trawię.
-Już ci mówiłem że cię nie śledzę. Ty naprawdę nie pamiętasz? - zapytał , tak jakby ... rozczarowany? Naprawdę , czy ja powinnam się do niego miło uśmiechać a potem zadzwonić pod białą linię?
-Nic nie pamiętam. Co mam pamiętać? - zapytałam zdziwiona.
-Dobra... słuchaj i mi nie przeszkadzaj. Mam ci historię do opowiedzenia. - powiedział , po czym usiadł na trawię, i milczał przez chwilę. A potem się zaśmiał , jakby sobie przypomniał jakiś śmieszny dowcip.
-Dobra słucham. Zaczynaj.- już nie mogłam się doczekać co znowu wymyślił.
 -My znamy się od dawna. - zaczął. A ja na niego patrzałam z szokiem. - Nawet od małego. -Otwierałam już usta żeby się zapytać jak ? Skąd? Ale on tylko  przyłożył palec wskazujący do ust, pokazując mi tylko, że miałam mu nie przerywać.
-My się razem bawiliśmy jak mieliśmy hmm.... chyba z ..... 8,9 lat? Raczej tak.  Byliśmy sąsiadami. Ale po dwóch latach przeprowadziliśmy się do większego domu. I tak oto przestaliśmy mieć ze sobą kontakt. - ja czułam że wszystko powoli mi się przypomina. Te wspólne zabawy i wgl. Byliśmy jak rodzeństwo , mam nawet jeszcze parę wspólnych fotek. - I właśnie dzisiaj jak ja w ciebie wpadłem i cię zobaczyłem, od razu cię rozpoznałem! Masz te same oczy. No też oczywiście wyrosłaś i wyładniałaś....-ja mu przerwałam.
-Czy ty sugerujesz , że ja ,jak byłam mała, to byłam brzydka?! - oburzyłam się. No wiem, że jak byłam młodsza, to byłam grubsza i wgl. Ale chyba nie brzydka!
-Ja nic takiego nie powiedziałem! - wytłumaczył się.
-Ok. Mów dalej.-powiedziałam udając obrażoną.
-Dobra. No a tu w końcu się znowu spotkaliśmy.  Po tylu latach. Normalnie chodź by przeznaczenie chciało byśmy się znowu spotkali. - powiedział i zrobił wielki uśmiech jak banan, a ja się tylko na niego patrzałam , tak jakby sama moja mina mówiła , że nie chcę słuchać jego komentarzy, tylko jego "wytłumaczenie". - Ok. Patrzałem się na ciebie właśnie z tego powodu , bo chciałem się upewnić że to na pewno ty, że to nie jakaś inna dziewczyna, tylko podobna do ciebie. Patrzałem, patrzałem i zauważyłem te oczy , uśmiech. I potem byłem pewny że to ty! I wgl jak się na mnie wkurzyłaś. Byłem pewny ze to ty. Wyglądałaś jak taka mała 8 letnia dziewczynka. -Ja podeszłam do niego , usiadłam obok i popatrzyłam się na niego mówiąc:
-Ja , gdy się wkurzam wyglądam jak mała dziewczynka? - zapytałam podkreślając każde słowo.
-No wiesz... - powiedział jakby zakłopotany i nie wiedział co mi na to odpowiedzieć.
-Nie wiem , ile jeszcze usłyszę dziwnych rzeczy o mnie , ale kontynuuj.
- Chciałem ci powiedzieć od razu to, ale myślałem że sobie sama przypomnisz. Ale jednak, nie rozpoznałaś mnie.- i co , on się dziwił że go nie rozpoznałam? Przecież on tak wyrósł , był kawałem przystojniaka! Wgl. nie przypominał dziecka. A ja mam nawet krótką pamięć do osób. - Jak potem poszłaś do domu, nie wiedziałem, czy mam cię dogonić , czy zapomnieć o tobie. Ale jednak , po wielu namysłach poszedłem do twojego domu i ci to przypomnieć, lecz zauważyłem że wybiegasz więc biegłem za tobą , ale ty tak pędziłaś jak jakiś zawodowy biegacz.- ja się zaśmiałam, bo raczej tak normalnie to szybka nie jestem.A on się na mnie popatrzał ze zdziwioną miną. - Pobiegłem za tobą, zobaczyłem że chyba chcesz być sama,więc chciałem sobie pójść i przyjść kiedy indziej, ale potem zaczęłaś płakać.- zatrzymał się patrząc na mnie.
-A ty się nade mną zlitowałeś i zostałeś by mnie pocieszyć? - zapytałam się go, a on zrobił zatroszczoną minę.
-Może-odpowiedział po czym się zaśmialiśmy.
Wszystko mi przypomniał , pamiętam jak bardzo potem płakałam. Nie miałam się wtedy z nikim bawić. On był naprawdę moim najlepszym przyjacielem. Potem wspominaliśmy nasze czasy, jak np. wyobraziliśmy sobie że taki patyk, był magiczny i musieliśmy go gdzieś bardzo daleko schować przed czarną mocą. Tak daleko poszliśmy, a później  my byliśmy na tej niewielkiej górce, wsadziliśmy ten patyk na środek tego "szczytu" i tak się cieszyliśmy że uratowaliśmy świat i wszystko opowiedzieliśmy innym dzieciom, a oni w to wszystko uwierzyli i zazdrościli nam. A nasi rodzice tak się o nas bali , bo nie wiedzieli kompletnie gdzie jesteśmy. My przyszliśmy i nas bardzo przytulili no i trochę krzyczeli, ale i tak byliśmy z siebie dumni.
-Hahahahahaha! - śmialiśmy się.
-Albo pamiętasz jak wspiąłeś się na to drzewo u mnie i potem nie mogłeś zejść , a akurat bawiliśmy się w Pawer Rengers. Na szczęście mój tata przyszedł i cię z tego drzewa ściągnął.
-Ta hahahaha!
Oboje tak leżeliśmy i patrzeliśmy w gwiazdy, bo akurat była już noc. Nagle się zorientowałam że już pewnie będzie po 21! Szybko wstałam na nogi i powiedziałam do Bartka:
-Ja już naprawdę muszę lecieć , bardzo fajnie było, cieszę się że znowu spędziliśmy czas i że się odnaleźliśmy. Pa - podeszłam do niego (też już stał) i przytuliłam go , a on mnie. - Wiesz gdzie mieszkam więc odwiedź mnie ! Na razie!- powiedziałam do niego i szybko powędrowałam do domu. W domu już była ciocia i rodzice siedzący (o dziwo nie pracujący)  przy stole.
-Cześć ciociu! Pobiegłam do niej i ją przytuliłam. - cieszę się ze przyszłaś!
-Ja też kochanie. A powiedz mi gdzie byłaś ? - zapytała znowu z troską.
- A spotkałam tego Bartka , co się z nim bawiłam jak miałam 8 lat, a on z rodziną się wyprowadzili do nowego mieszkania. Pamiętasz? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Aaaa. Jak go spotkałaś?
-A to dziwna historia, wiesz... - nagle przerwała mi mama.
-My tu też jesteśmy. Siadaj na tym krześle. - rozkazała mi mama. Ja posłusznie siadłam patrząc się na nią , jak wmurowaną.
-Za to że, rzuciłaś jabłkiem w ścianę , nakrzyczałaś na ojca , i wróciłaś późno do domu. Masz szlaban !
-Co ?! Ty chyba sobie żartujesz ?! Nie ! Wy mnie kompletnie olewacie! A ja mam dostawać szlaban?! - nawrzeszczałam na nią , chociaż wiedziałam że to jeszcze pogorszy moją obecną sytuacje.
-Sandra! Nie krzycz na matkę ! -odezwał się tata.
-Przepraszam że się wtrącam,-zaczęła ciocia-Ale ona ma 17 lat , czy to nie przesada? - broniła mnie ciocia.
- Ania! Naprawdę to nie twoja sprawa. Widzisz , że mamy problemy rodzinne. Nie chcę cię wyganiać , ale chyba się u nas zasiedziałaś. - postanowiła moja mama. Ale ona naprawdę przedtem taka nie była. Może myśli że ja buntuje się jak Caroline ? I musi być dla mnie surowsza. Ale ja wcale nie byłam zbuntowana,  no.... może troszkę. Ja naprawdę nie chciałam się kłócić, tak nie powinno być w normalnej rodzinie.
-Jak chcesz. To na razie kochanie.-pożegnała się ze mną ciocia. Podała mi rękę bym ją uścisnęła. No tak , uścisnęłam ją , ale ciocia dała mi kartkę i popatrzała na mnie wzrokiem "Lepiej nie pokazuj rodzicom, że ci coś dałam, tylko szybko ją schowaj". Tak więc zrobiłam.
-Papa ciociu!-pożegnałam się i po chwili wyszła.
-Pamiętaj Sandra, masz szlaban. A teraz do swojego pokoju i idź spać.
-Ok. Ale się do mnie nie odzywajcie! - powiedziałam jak 6-letnia obrażona dziewczynka i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku i otworzyłam karteczkę od cioci. "U rodziców nic się nie poprawiło. Smutno mi patrzeć na to co oni wyprawiają i smutno mi patrzeć na ciebie, jak ty to znosisz. Jak chcesz zabiorę cię do siebie, na te wakacje. Bilet mam zarezerwowany. Jak pojedziesz, rodzice może zrozumieją swoje zachowanie i zauważą ,że tracą największy skarb, ciebie. Jak się zgodzisz to wyślij mi sms-a." Może ciocia ma rację? Ale oni będą bardzo smutni , żal mi ich będzie. Jeszcze się zastanowię.
-Dobra idę się przebrać i do łóżka, jestem strasznie zmęczona.-pomyślałam. Wzięłam piżamę do ręki i już miałam otwierać drzwi gdy usłyszałam:
-Naprawdę się dziwię że to nasza córka. Strasznie się zrobiła się bezczelna. Żałuję że mieszka w naszym domu. Przez nią mamy więcej stresu, nie dość że mamy pracę to jeszcze ona! - wyżalił się tata, siedząc jeszcze na krześle. Byłam w szoku że takie coś, mógł powiedzieć mój własny ojciec.
-Tak , jest strasznym ciężarem. -zgodziła się mama, wkładając naczynia do zmywarki.
Ja byłam dla nich ciężarem.. dobrze wiedzieć. Byłam w szoku, jak moim rodzice się strasznie zmienili. Było to wszystko możliwe? Czy to wszystko działo się naprawdę? Czułam że tak, to działo się naprawdę. Szybko i zręcznie wzięłam do ręki telefon i napisałam do cioci:"Zabierz mnie stąd!" i kliknęłam "wyślij".
-Jak jestem dla was ciężarem , to jutro mnie już nie będzie.-szepnęłam leżąc na łóżku. Pewnie płakałam, ale w tej chwili nic nie czułam. Po chwili dostałam sms-a , był od cioci: "Mamy wylot o 8:20. Przyjdź pod najbliższy przystanek autobusowy i wsiądź do 76, będę tam. Trzymaj się!". W tej chwili cieszyłam się że mam kogoś na kogo mogę polegać. Wstałam z łóżka i zauważyłam na ziemi kartkę, to nie była ta od cioci. Podniosłam ją i odczytałam ją:"Ty mi nie zostawiłaś nr więc, oto mój 362353041 :)."
-Już druga karteczka dzisiaj-pomyślałam i od razu się uśmiechnęłam. Czyli dzisiaj cieszę się, że mam dwóch najważniejszych osób, na których mogę polegać. Chyba będzie lepiej, kiedy się z nim spotkam. Zapisałam jego numer w moim telefonie i napisałam do niego:"Hej. Śpisz?". On po chwili odpisał:"Nie. A co, chcesz się spotkać?". Co on czyta w moich myślach? Cieszę się że mnie zna i że jest moim przyjacielem. Odpisałam:"Jak ty mnie dobrze znasz :) Może za chwilę w tym miejscu co przedtem?". Opisał:"Dobrze postaram się tam być jak najszybciej. ;-)". Od razu się uśmiechnęłam. Wzięłam bluzę , otworzyłam okno i wyszłam. Czułam się wolna. Szłam spacerkiem i nie umiałam powstrzymać łez, które spływały jakby na wyścigi, po moim policzkach.Jak doszłam, usiadłam na ziemi i płakałam dalej. Po 10 min. Bartek przyszedł, usiadł koło mnie i mnie przytulił.
-Cii.. wszytko będzie dobrze Sandi. -pocieszał mnie.-Obiecuje ci że będzie wszystko dobrze , tylko już nie płacz.
-Łatwo ci mówić.-powiedziałam, a on się zaśmiał. -Tobie rodzice nie powiedzieli że jesteś dla nich ciężarem. -on tym razem posmutniał i przytulił mnie mocniej.
-Na pewno ci się przy słyszało. Nie wierze, że mogli ci to tobie powiedzieć. - ja się wyprostowałam i popatrzałam na niego.
-Pozwól że ci opowiem wszystko od początku.


niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 1

   Przyszłam ze szkoły i padłam na łóżko.
-Uff.. jeszcze tylko jutro , po jutrze i popojutrze i ...-zrobiłam głupią minę. Myśląc że jeszcze został tydzień.- Ha . Ale ze mnie optymistka. -powiedziałam  - Dobra , idę zrobić sobie coś do jedzenia.-pomyślałam.
Zeszłam na dół. Rodziców jak zwykle nie było. Byłam tylko ja , sama jak zwykle zresztą . Wyjęłam z lodówki sałatkę , pomidory , mozzarelle , cebulę i zrobiłam sałatkę, a do picia wzięłam sobie sok pomarańczowy. Wzięłam wszystko do ręki i poszłam do dużego pokoju. Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Puściłam jak zwykle MTV , leciała akurat "Strefa P". Oglądałam jedząc i popijając sok pomarańczowy. Gdy się skończyło, położyłam się. Jakby fajnie było gdybyśmy pojechali na te wakacje. Od 10 lat nigdzie nie pojechaliśmy razem. Brakowało mi tego. Jak byłam mała , to jechaliśmy razem gdzieś, np. na nad morze. Było super! Nigdy tego nie zapomnę. A gdy tylko pojawił się ten kryzys w firmie, zaczęli więcej pracować. Czasami tylko robili sobie wolne , ale nie spędzali go ze mną. Gdy ja chciałam pojechać na jakieś kolonie czy coś, to ja musiałam sama zdobyć jakąś kaskę na nią.
-Koniec tego! -powiedziałam.
Spojrzałam na zegarek , dobijała 16. Wzięłam miskę i kubek i zaniosłam do kuchni i włożyłam do zmywarki. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. To była moja ukochana ciocia. Mieszka w Londynie , a sama przyjechała tutaj na kilka dni, jutro miała wracać. Odebrałam telefon.
-Cześć ciociu!
-Hej kochanie. Są już rodzice?-powiedziała swoim ciepłym głosem.
-Nie jeszcze nie. A co? Mam coś przekazać?
-Nie, nie. Ale może za godzinkę do was wpadnę. A ty co robisz?
-Ale fajnie! Wpadaj. Ja właśnie włożyłam naczynia do zmywarki. A zaraz może odrobię zadanie domowe i trochę się pouczę.
-O jak miło to usłyszeć z twoich ust.
-Tak? Hah.
-Tak , tak. Co tam u rodziców?-zapytała z troską.
-Pracują. Ostatnio dużo, aż za dużo.
-Aa. Nic się nie zmieniło.-powiedziała to smutnym tonem.
-A co u Caroline? -zapytałam by zmienić temat.
-Dalej taka zbuntowana. Nie dziwię się to już ten wiek.
-Na pewno jej szybko przejdzie , musisz to jakoś wytrzymać. powiedziałam te słowa wiedząc że się szybko to raczej nie zmieni. -Pozdrów ją.
-Dziękuje skarbie. Ja już muszę kończyć. Papapa !
-Ok. Papa ! Przyjdź szybko!
-Dobrze ! Będę o 18!
I rozłączyła się. Mam siostrę cioteczną , która mnie nienawidzi, a ja ją, chociaż nie wiem dlaczego. Trwa to od kiedy mieliśmy 8 lat. Obie jesteśmy uparte i po prostu odzwierciedlamy to , czego nie lubimy. Ona jest strasznie wkurzająca, cały czas robi mi na złość i czasami przezywa. Boże... brzmi to jakby mówiła to mała dziewczynka ! Ok, koniec myślenia o niej . Czyli ciocia przyjdzie za 2 godz. rodziców jeszcze nie ma. Jak zwykle , wszystko ja.
-Ok. Pójdę po jakieś ciasto bym mogła ciocie czymś poczęstować. -powiedziałam do siebie.
Wzięłam kurtkę, zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam. Niebo było zachmurzone i zapowiadało się znowu na deszcz. I tak już było wystarczająco mokro.Szłam do cukierni coraz szybszym krokiem , bo robiło się coraz zimniej.
-Ał! Możesz uważać jak chodzisz!-krzyknęłam na faceta , leżąc na chodniku i to w dodatku ogromnej kałuży.
-Bardzo przepraszam, ja..-przerwał odwracając się w moją stronę i patrząc na mnie jak na jakiś obrazek.
-Możesz się na mnie nie patrzeć , tylko pomóc mi wstać? Jak widzisz leże w kałuży!
-A nnno tak. -powiedział zakłopotany. Podał mi rękę i pomógł mi w końcu wstać.
-No nareszcie ! Jak ty wgl. chodzisz?! Przez ciebie jestem cała mokra!-wrzeszczałam na niego , a on się tylko głupio uśmiechał. Czy ja aż tak śmiesznie wyglądałam?!-Czemu nic nie mówisz , tylko się głupio uśmiechasz?-zapytałam w końcu.
-Przepraszam , ale wyglądasz tak słodko kiedy się wściekasz.
Zrobiłam minę w stylu "Are you fucking kidding me" To jest chyba jakiś frajer. Nie znamy się , ja jestem na niego wściekła , bo przez niego jestem mokra , a ten mi jakieś żałosne komplementy mówi na samym początku. To jest naprawdę jakiś żart.
-Nazywam się Bartek Pawlak. A ty? -podał mi rękę , ale dalej się głupio uśmiechał.
-Sandra Medison.-powiedziałam i podałam mu rękę, a on ją uścisnął.-Słuchaj...-przerwałam by przypomnieć sobie jego imię.
-Bartek-wyprzedził mnie.
-Bartek, przez ciebie wpadłam w kałużę , jestem cała mokra a ty jakby nigdy nic. Uśmiechasz się głupio,mówisz mi komplementy i co? Spodziewasz się że będę teraz twoją przyjaciółką?-zapytałam się go ze złością.
-Może.
-Jesteś bezczelny!-powiedziałam. Miałam już dość jego , więc poszłam dalej w swoim kierunku.
-Przecież przeprosiłem! -krzyknął do mnie.Ja stanęłam i wzięłam głęboki wdech.
-Wkurzasz mnie facet.-szepnęłam. Odwróciłam się i podeszłam do niego.-Dobra przeprosiłeś, a teraz idę w swoim kierunku a ty w swoim. Pa. -jak powiedziałam tak i zrobiłam.
-Czekaj!-zawołał i chwycił mnie za ramię, a ja się odwróciłam.
-Co chcesz? -powiedziałam już trochę normalnym tonem.
-Gdzie idziesz?
-Do cukierni.-powiedziałam z ciekawością , po co mu to wiedzieć.
-A mogę iść z tobą?-zapytał się z błagającą miną. -Masz moją kurtkę, na pewno ci będzie zimno, oddasz mi później.
 -Dobra, możesz ze mną pójść.
-Super. To idziemy.-ucieszył się, jak chłopiec który dostał swoją ulubioną zabawkę.
Szliśmy w ciszy, ale mój dziwny towarzysz patrzał się na mnie cały czas.
Czułam się dziwnie.
-Możesz przestać się na mnie patrzeć ? Czuję się niezręcznie.
-Przepraszam, ale nie mogę.
-A to czemu? - zapytałam zdziwiona.
-Mam swoje powody. -tym razem mówiąc to patrzał się w przed siebie.
-To mi je zdradź.
-Nie mogę.
-No proszę cię ! -poprosiłam ładnie.
-Przykro mi , ale nie.
-Dobra. Poddaje się.-powiedziałam zawiedziona.
-Szybko się poddajesz.-popatrzał się na mnie.
-Wiem, że i tak mi nie powiesz.
-Gdybyś dalej mnie prosiła to może bym ci powiedział.
Nie odpowiedziałam. Szliśmy jeszcze kawałek i w końcu doszliśmy do cukierni. Ludzi nie było, więc weszłam , kupiłam szarlotkę i wyszłam. Bartek czekał na mnie pod sklepem.
-No to ja już będę musiała szybko wracać do domu. Pa.-pożegnałam się i oddałam mu kurtkę.
-Czekaj pozwól że cię odprowadzę.
-Ale naprawdę nie trzeba. Nie znamy się wgl.
-Możemy się poznać. - powiedział pewny siebie.
-Masz rację możemy , ale może kiedy indziej.Ja muszę iść , na razie. -powiedziałam stanowczo i poszłam.
-Sandra!Ale nie podałam mi nr. telefonu!
Nie odwróciłam się.Poszłam prosto do domu.
-O jesteście! Nareszcie! -powiedziałam ściągając jeszcze trochę mokrą kurtkę.
-Tak jesteśmy. Nie przeszkadzaj.-powiedziała mama surowym i twardym tonem włączając laptopa , a później patrzała w jakieś dokumenty.
-A wiecie że ciocia Ania ma przyjść o 18?
-Tak? To fajnie.-powiedział tata bez entuzjazmu i radości.
Super! Ja jedyna jestem normalna , a oni pracoholiki. Nawet nie zorientowali się że jestem mokra i brudna. Praca jest dla nich na pierwszym miejscu! Powinnam się przyzwyczaić. Poszłam do łazienki , by się umyć i przebrać. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Ubrałam zwyczajną bluzkę na ramiączkach , szare luźne i mięciutkie spodnie. Umyte włosy spięłam w kucyk. Poszłam do kuchni , wzięłam jabłko i podeszłam do stołu gdzie rodzice "bardzo" ciężko procowali.
-Wy też przy cioci będziecie tak pracować? -zapytałam, opierając się o stół i wzięłam kolejnego kęsa jabłka. Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Rodzice tylko byli zapatrzeni w monitory laptopów. Naprawdę miałam tego dość. Ile jeszcze miałam być dla nich niewidzialna? Postanowiłam sprawdzić ich reakcje na to , co zaraz powiem.
-Muszę wam coś bardzo ważnego powiedzieć. Jestem.... Jestem... w ciąży-starałam się to powiedzieć tak, jakby to miała być prawda. Ale nic, bo nagle do mamy zadzwonił telefon z pracy, a ona go odebrała i poszła do innego pokoju.
-Nie ! To jest już przesada! - krzyknęłam i rzuciłam niezjedzonym jabłkiem o ścianę.
-Sandra! Jak ty się zachowujesz?! -zwrócił mi uwagę ojciec.
-Jak ja się zachowuję? Zastanów się co wy robicie!-powiedziałam już prawię z płaczem. Nie biorąc kurtki , wybiegłam na podwórko. Biegłam , tylko do jednego miejsca , gdzie mogę się czuć bezpieczna i tam w spokoju pomyśleć. Tym miejscem była niewielka rzeka, przepiękna łąka, śliczne krzewy, a drzewa to wszystko otaczały. Tworząc niewiarygodny krajobraz jak z bajki. Kochałam tu przychodzić. Ja sama jak byłam mała znalazłam to miejsce. Było niedaleko ,a nikt tu nie przychodził , byłam tylko ja. Rzeka płynęła cicho , a ja usiadłam cicho na łące, koło drzewa wiśni. Potrzebowałam przyjaciela, a nie miałam nikogo. Łzy już same spływały mi po twarzy. Zgięłam nogi , schowałam głowę i się rozpłakałam.
-Sandra...-powiedział ktoś w głębi lasu. Przestraszyłam się i popatrzałam się w stronę gdzie usłyszałam ten znajomy głos.



piątek, 18 maja 2012

Fakty o 1D cz.1

Siemka !
      Tu macie trochę faktów o 1D. Może też się pośmiejecie jak ja gdy je czytałam ;D

1. Niall chciałby zrobić pocałunek spagetti z Zakochanego Kundla.
2.Reporter: Wolisz Megan Fox czy fankę? Zayn: Fankę. Nic nie jest warte więcej niż fanka.
3.Liam mówi że czasem gdy śpi to śni że spotyka się z fanami.
4.Harry często ma ochotę udusić Lou bo ten atakuje jego skarby
5.Podczas podróży do LA, Niall cały czas śpiewał "Party in the USA".
6.Louis: Mamy dwóch zawodników ! Liam'a Payne oraz Zayn'a 'nadwagę' Malik!
7.Nienawidzę jak chłopcy na złość mówią mi Boo Bear. Naprawdę tego nie nawidzę ! - Louis
8.Louis: Harry jest najmądrzejszy z zespołu. Zayn: Zastanów się co mówisz.
9.Niall i Harry mają najlepsze pisma - Liam Payne.
10.Jak radzisz sobie z zerwaniem? Liam : Jem czekoladę.
11.Zayn: Co byś zrobił gdybym zjadł twoje jedzenie? Niall: Nic, ogoliłbym ci głowę gdybyś spał.
12."Niall to mój idol!" - Zayn. "O mój Boże, mój idol uważa mnie za idola!" - Niall.
13.Kierowca tourbusa na twitter'ze obserwuje tylko Niall'a.
14.Liam sądzi że to Lou ma największy modowy zmysł ze wszystkich chłopaków.
15.Niall: Miałem koszmar. Liam : Co się stało? Niall: Miałem hamburgera. Liam : To nie jest koszmar. Niall: Harry mi go wziął.
16.Kto najbardziej przytula/całuje/obściskuje fanów? Harry: Zayn. Zayn: Byłem w związku siedem miesięcy więc to nie ja. To musisz być ty, Harry
17.Niall robi pełno zdjęć i nagrywa filmiki żeby nigdy nie zapomnieć wspomnień związanych z One Direction.
18.Gdy Liam był młodszy, zrobił imprezę i zaprosił całą klasę ale nikt nie przyszedł.
19.Niall prawie spóźnił się na samolot z Mulligar do Londynu. Był ostatnią osobą która wsiadła do samolotu.
20.Gdy Niall był mniejszy, biegał dookoła domu z żółtą czapką na głowie mówiąc: Jestem kapitan Popato, nie muszę jeść ziemniaków!
21.Louis: Harry był cudownym dzieckiem. Był blondynem i ciągle miał rumiane policzki. Harry: Ale teraz jestem seksowny.
22.Kiedy dowiedziałem się, że Lou i Eleanor są ze sobą zabrałem mu wszystkie marchewki i kazałem spać na kanapie - Harry
23.Zayn kiedyś powiedział "hej" do fanki przez okno samochodu, dziewczyna z wrażenia zemdlała
24.Dlaczego marchewki są lepsze niż kapusta? Louis: Ponieważ nie można przejść ulicą mlaskając/jedząc kapustę.
25.Jaki jest twój ulubiony miesiąc w roku? Louis: To grudzień. Przepraszam, jeśli obraziłem którykolwiek z pozostałych miesięcy.
26.Reporter: Czy zgłaszasz się do ugotowania czegoś? Niall: Zgłaszam się na ochotnika do jedzenia.
27.Gdybym miał żyć jedną minutę, przytuliłbym tyle dziewczyn ile to byłoby możliwe - Louis
28.Fanka: "Kocham twoje włosy" Liam: "Dziękuję, moja samoocena podskoczyła" .
29.Kiedy Harry wychodzi z basenu, wygląda jak dziecko Tarzana - Liam.
30.Zamknąć się kur*a wywiad robię - Niall.
31.Największy strach? Louis:Zayn boi się ciemności. Zayn:To kłamstwo! Louis : On jest autentycznie przerażony. Zayn:Ok boję się...Dzięki stary.
32.Zayn gdy był mały, myślał, że numer telefonu to cena jaką trzeba zapłacić za jego używanie.
 
To tyle ;) Jak chcecie poczytać więcej faktów to  
odwiedzajcie mnie częściej !


niedziela, 13 maja 2012

Bohaterowie :)

Sandra (Sandi) Medison.
Urodziła się 12.03.1995r. Jest spokojną dziewczyną , którą nie interesuje co mówią inni. Jej rodzice są bardzo zapracowani i prawie się nią nie interesują, więc Sandi jest bardzo odpowiedzialna. Umie ładnie śpiewać i grać na gitarze. Jest trochę nieśmiała , ale otwiera się przed kimś kiedy kogoś lepiej pozna. Nie lubi zarozumiałych osób i tych którzy uważają że są najlepsi na świecie i trzeba przed nimi klękać. Jest bardzo uparta , ambitna i jest małą romantyczką. 

Caroline Piotrkowska
Urodziła się 16.07.1995r. Jest kuzynką Sandry i nie lubią się . Zawsze gdy któraś do nich przyjedzie kłócą się , ale nie przy swoich rodzicach. Przy nich udają że się kochają i dobrze ze sobą się bawią. Caroline jest też bardzo uparta . Ona sama jest jeszcze zbuntowaną nastolatką . Jest nieodpowiedzialna i robi co chcę. Interesuję się tylko sobą. Ale w głębi niej jest dobrą i przyjazną osobą.  

Anna Piotrkowska
Mama Caroline i chrzestna Sandry. Jest bardzo dobrą i troszczącą się osobą. Można jej wszystko powiedzieć. W młodym wieku przeprowadziła się do Londynu i tam założyła rodzinę. Jest siostrą Marcina (taty Sandi). Żal jest jej Sandi ,która w młodym wieku musi radzić sobie sama. Próbuje przekonać Marcina i Beatę by jakoś się ogarnęli i zdobyli jakoś wolny czas i spędzili go razem ze swoją córką. Pracuje jako psycholog.

Liam Payne.
Urodziny 29 sierpnia 1993r. Od 10 lat ma schizę na punkcie łyżeczek. Aktualnie spotyka się z tancerką Danielle Peazer. NIall jest dla niego jak młodszy brat, a najlepszym przyjacielem jest Zayn. Malik. Jest inteligentny , odpowiedzialny i bardzo romantyczny. 

                                                                                                 Louis (BooBear) Tomilson 
Urodzony 24 grudnia 1991 roku. Kocha marchewki, kolorowe rurki oraz Kevina. Najważniejsi w jego życiu są przyjaciele i jego dziewczyna Eleonora Calder. Zrobi dla nich wszystko. Jest najlepszym przyjacielem Harrego Style. Jest najstarszy i najzabawniejszy z całej grupy. Nie nosi skarpetek.

Zayn Malik
Urodzony 12 stycznia 1993 r. Jest trochę nieśmiały. Boi się wody. Ma korzenie pakistańskie i jest muzułmaninem. Jego ulubione słowa to: "Vas happenin?!" . Lubi przeglądać się w lustrze i układać swoje włosy. Ma motto na każdy dzień. Ma  
tatuaże.

Niall Horan. 
Urodzony 13 września 1993 r. Jedyny irlandczyk z zespołu. Kocha jeść . Jego ulubiona restauracja to Nandos. Umie grać na gitarze. Jest zabawny , miły i przyjacielski. Lubi gdy ktoś bawi się jego włosami. A nie lubi gdy ktoś źle wymawia nazwę jego rodzinnego miasta Mulligan. 


Harry Style. 
Urodzony 1 lutego 1994r. Najmłodszy z zespołu. Kocha chodzić nago. Jego ulubiony kolor to różowy. Jego najlepszym przyjacielem jest Louis. Jest bezczelny , miły i przyjacielski.  Jego mama uważa że jest romantyczny.
Eleonor Calder 
Dziewczyna Louisa. Jest bardzo ciepłą , kochającą , miłą i przyjacielską osobą. Można jej zaufać i zdradzić swoje sekrety, Oraz może doradzić gdy ma się jakiś problem. 

Danielle Peazer
Dziewczyna Liama. Jest tancerką. Jest zarozumiała i myśli o sobie. Udaję kogoś innego przy innych. Jest podstępna i sprytna. Kocha i lubi tylko siebie.  

Bohaterowie poboczni: 
Beata Medison- mama Sandi. Jest bardzo zapracowaną kobietą. Nie interesuję się córką. Dla niej liczą się praca i pieniądze.
Marcin Medison- jest bratem Ani. Też jest zapracowany. Jest szefem firmy budowniczej. A jego żona jest tam prezesem. To rodzinny biznes.

Hej ! x

 W tym blogu znajdziecie opowiadanie i może jeszcze inne rzeczy związane z 1D . Postaram się żeby ten blog stał się warty do obejrzenia , przeczytania. Będzie mi miło, gdybyście mogli zostawić JEDEN komentarzyk , nawet taki króciutki ! Proszę ! ^^ Chce wiedzieć że ktoś tu wgl wchodzi i mu się on podoba. Piszę dla sb i innych , po prostu dla przyjemności. To opowiadanie będzie w czasie kiedy chłopcy są w x factorze. Będzie trochę zmyślone , trochę z prawdą. Postaram się szybko pisać te opowiadania , ale jeszcze mam inne opowiadanie i piszę je z przyjaciółką < 3 (Tu macie linka do niego: http://more-than-this-1d-love.blogspot.com/) . Więc mam nadzieję że zrozumiecie :)
                                                                                             Pozdrawiam! I polecam! ;) xx